(By przejść do bloga, kliknij w obrazek)
FRAGMENT:
Usłyszał chrzęst zamka. Jego oczy
natychmiast znalazły się w korytarzu, a chwilę później zmaterializowała się w
nim sylwetka Chilli. Trzymała dwie ciężkie torby jedzenia.
Nawet o tym nie pomyślał. Kolejna
kropla, która spadła do czary.
Ile jeszcze ich spadnie, by się
wylała? I czy jeśli się wyleje będzie lepiej czy gorzej?
Natychmiast wstał. Chciał
powiedzieć dużo rzeczy, jednak gardło związało mu się na supełek. Zdołał
jedynie nieskładnie wydukać:
– Nie powinnaś dźwigać. Daj.
Nieco zaskoczona wręczyła mu
ciężkie siatki. Lekko zdyszana wpatrywała się jak zanosi zakupy do kuchni.
Zamrugała kilka razy, a chwilę później ściągnęła bluzę i adidasy. Weszła do
kuchni i widząc, że Tom rozpakowuje zakupy, nie wiedząc co zrobić, odgarnęła
włosy za ramie. Przez chwilę zawahała się, jednak dołączyła do niego.
– Mogłaś.... – zaczął bezgłośnie.
Odchrząknął. – Mogłaś powiedzieć, że wybierasz się na zakupy. Pomógłbym ci.
Właśnie chowała do szafki makaron.
Ręka zastygła w połowie ruchu. Raz jeszcze zamrugała szybko.
– Och... – wydukała tylko.
Zerknęła na niego. Tom zaś szybko zajął się wkładaniem mleka do lodówki.
– A.... A kiedy masz wizytę u
lekarza? – spytał cicho.
Z wrażenia aż opuściła opakowanie
herbaty. Nawet nie zdążyła się schylić, bo Tom już ją trzymał w rękach.
– 6 października. Chcesz ze mną
iść? – zapytała, trochę głupio wpatrując się w jego oczy. Chciał wzruszyć
ramionami, ale uznał, że to nieodpowiedni gest na odpowiedź do takiego tematu.
Zamiast tego jego kąciki ust uniosły się niemalże niezauważalnie do góry. –
Chyba powinienem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz