(By przejść d bloga, kliknij w obrazek)
Dławiąc się łzami, stawiałam krok za krokiem. Czułam
pulsowanie w skroniach, a zmęczenie odmawiało posłuszeństwa w
kontrolowaniu. Ciało co jakiś czas spazmatycznie drżało, a każdy
kolejny metr do pokonania był coraz trudniejszy. Opierałam się o
ściany kamienic, błagając w duchu, aby ktoś zdołał mnie dobić
nim wrócę… Właśnie, wrócę. Gdzie miałabym wrócić? Zdaje
się, że pokazanie się Tomowi w tym stanie było by większym
upokorzeniem, niż które wyrządził mi Jim. Może jednak spróbuje
się wkraść do mieszkania Gitarzysty niezauważalnie? Bzdura, mimo
mocnego snu zdoła usłyszeć moje kroki, a później ujrzeć na
mojej twarzy potępienie. Przecież krzywda, która wisiała na
granicach otaczającej mnie aury, była niemalże namacalna. Więc
cóż miałabym począć? Usiąść pod mostem i czekać na kolejną
niespodziankę od losu? Nawet gdybym wyciągnęła telefon, wybrała
numer, który kilka miesięcy wcześniej zapisała własnoręcznie mi
Kath nie miało by to sensu. Czemu obca kobieta miałaby przejąć
się moim losem? Poza tym, co powiedziałabym Kaulitz'owi? Musiałabym
go omijać nim sińce nie wyblakną, lecz znając jego temperament i
zawzięty charakter to drążyłby tak długo temat, aż nie
wyjawiłabym mu prawdy.
autorka: Convulette
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz